moja droga do szkoły - zima

Skończył się sześcioletni okres dojeżdżania do szkół codziennie dwadzieścia km w jedną stronę i dwadzieścia w drugą. Sześć lat do szkoły muzycznej i równolegle cztery do liceum z zerówką. Wschowa - Leszno, Leszno-Wschowa, Wschowa - Leszno... Autobusem, autostopem, czasami rowerem. Najpierw kilometr pieszo, później dwadzieścia pojazdem i kilkaset metrów pieszo. Łącznie godzina. I godzina z powrotem. Przez te kilka lat to szacunkowo 2200 godzin w transporcie do szkoły, czyli jakieś dziewięćdziesiąt dwie doby.

W pewnym momencie miałem zupełnie dość tej drogi. Codziennie to samo. Później mi się odmieniło myślenie i za każdym razem, kiedy ją przebywałem, widziałem coś, co było ciekawe, czy mnie wizualnie cieszyło. I polubiłem tę drogę. Codziennie miałem frajdę z tego, że nią idę, jadę. Chodzi o to - nawet jeśli to brzmi banalnie - żeby cieszyć się z codziennych doświadczeń, a nie ciągle czekać na coś więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz